To
przykre, ale dowcip polega na tym, że dobre rzeczy zdarzają się
człowiekowi, tylko jeśli jest dobry. Dobry? Raczej idzie mi o „uczciwy”.
Nie uczciwy, tak po prawemu – obrabowałabym grób, skradła pieniążki z
oczu nieboszczyka, gdybym uważała, że to się przyczyni do przyjemnego
spędzenia czasu - ale uczciwy wobec samego siebie. Można być wszystkim,
byle nie tchórzem, nie blagierem, nie emocjonalnym draniem albo kurwą.
Wolałabym mieć raka niż nieuczciwe serce.
„Śniadanie u Tiffany'ego
”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz