środa, 30 maja 2012

18. William P. Young

William P. Young


- Mack - przemówił Jezus - nie chcę być pierwszy na twojej liście ważnych rzeczy. Kiedy żyję w tobie, razem możemy przetrwać wszystko. Nie interesuje mnie miejsce na szczycie piramidy, tylko w samym centrum twojego życia, gdzie wszystko - przyjaciele, rodzina, praca, myśli, aktywność - jest związane ze mną, ale porusza się wraz z wiatrem w niewiarygodnym tańcu istnienia.


Kocham "Chatę".

niedziela, 27 maja 2012

17. William P. Young

William P. Young


- Tak mi przykro, że ty... że Jezus musiał umrzeć.
(...)
- Wiem i dziękuję. Ale powinieneś wiedzieć, że my wcale nie żałujemy. Było warto. Mam rację, synu?
Zadała to pytanie Jezusowi (...).
- Oczywiście! I zrobiłbym to nawet tylko dla ciebie!

czwartek, 24 maja 2012

16. eyesOFsoul

Słowa są niczym po­wiew wiat­ru. Błąkają się w cza­sop­rzes­trze­niach. Zwie­dzają krainy baśni. Od­by­wają służbę w woj­sku. Wal­czą w krwa­wych woj­nach. Są za­razem ciepłe jak pro­mienie słońca i zim­ne niczym lód ar­ktyczny. Ze słów zbu­dowa­ne jest nasze życie. Słowa tańczą na Twoim we­selu. Słowa będą spoczy­wać z Tobą w gro­bie. Lecz nie umrą wraz z Tobą. Są nieśmier­telne. Przy­bierają pos­tać książki, mu­zyki... Dają ra­dość, wy­wołują uśmiech na twarzy. Ra­nią naj­bo­leśniej, prze­bijając jak szty­let każdą komórkę wewnątrz ciała. Gdzie zna­leźć słowa? Słowa leżą na uli­cy. Wys­tar­czy zgiąć się, by je pod­nieść.

Źródło: cytaty.info

poniedziałek, 21 maja 2012

15. Andrzej Poniedzielski

 Imagine, 
Chyba rozumiem Twoją poMaroczność. Czasem wszystko wokół nas jest „tak”, tak bardzo „tak”, że aż „nie”. Ale skoro jesteśmy przy słowie „rozumiem”. Chciałbym napisać do Ciebie coś, co można by zatytułować –„Zrozumieć kosę”.
Kosiłem. Trawę. Ale z użyciem takiej zwykłej kosy, która ma łukowe ostrze, drąg zwany dalej kosiskiem, a do połączenia jednego z drugim służy pierścień i klin. Jakoś nie było okazji, bym Ci się z tego zwierzył – ale umiem kosić. Umiem też tę kosę klepać i ostrzyć. Mam i owszem również kosę spalinową i elektryczną. Ale mam i tę. Nazywam ją Bartoszką. Od imienia niejakiego Głowackiego, który - jak historyczna legenda niesie - taką kosą na sztorc osadzoną onegdaj wiele interesujących ran nieprzyjaciołom naszym zadał. Czasem też myślę sobie, że jak mnie wszystko „to-tu” (wiem, wiem - bez polityki) wkurzy – osadzę i ja swoją Bartoszkę na sztorc i ruszę w kierunku Warszawy. Ale to takie sny o potędze. Potędze wyobraźni.
Wróćmy do kosy. Kosić nauczył mnie mój dziadek. Dziadek mój Franciszek był mądrym człowiekiem i wiedział, że nie nauczy kosić takiego podrostka, jakim wówczas byłem. Ale znał dziadek wagę słowa „ośmielić”. I ośmielił. Sprawił, że uwierzyłem, że to jest możliwe. Bo najpierw dał mi tę kosę do ręki. To już była ogromna nobilitacja, bo dotychczas dotykanie kosy przez dziecko było zagrożone karami cielesnymi. Potem pozwolił mi poczuć jej ciężar. Bo niosłem ją na ramieniu, jak prawdziwy kosiarz spory kawałek. Stanęliśmy - dziadek, kosa i ja na skraju ciągnącego się po horyzont pola koniczyny. Spróbuj – powiedział dziadek Franciszek. I uśmiechnął się prawie niewidocznie. A że uśmiechał się kilka razy w roku – ośmielił. Rozpocząłem swój taniec z kosą. Prawie dotykalnie odczuwałem zdziwienie koniczyny. Prawie słyszałem chichot pszczół. Pamiętam tylko, że moje stopy odruchowo cofały się w obawie przed amputacją. Kiedy cały mokry od potu spojrzałem wokół zobaczyłem kilka metrów kwadratowych zmierzwionej niemiłosiernie koniczyny. Spojrzałem niepewnie na dziadka Franciszka. Uśmiechnął się po raz drugi i powiedział – Odpocznij. Poczułem, że jestem za mały, za słaby, ale czułem też radosną prawie-pewność że to, że ja będę kosił, jest możliwe. Kiedy uspokoiłem oddech i wiatr osuszył mnie z potu, dziadek ułożył moje małe ręce na kosisku, potem swoimi ogromnymi rękami chwycił te moje wraz z kosiskiem i kazał mi stanąć moimi małymi trampkami na wierzchu swoich wielkich butów i ruszyliśmy. Kosiło „nam” się pięknie. Koniczyna, sama z godnością żegnała się ze swoim pionowym życiem i układała się w równy pokos – gotowa do dalszego paszowego i nasiennego życia.
Kiedy wiele lat później, już dorosły stanąłem z własną kosą przed morzem trawy - już umiałem kosić. Potem, posiłkując się głębokim wykształceniem technicznym, próbowałem zrozumieć zasadę działania kosy. Dziś umiem, z użyciem takich pojęć jak „kąt natarcia” itp. wyjaśnić działanie kosy. Ale przy koszeniu pomaga to niewiele. Tak sobie myślę, że jest w nas i powinien być jak najdłużej taki obszar zjawisk i rzeczy, których nie rozumiemy, a pojmujemy jedynie. Jedynie i aż. I to nam powinno wystarczyć. Bo ten obszar to taki obszar naszego człowieczego - względem Rozumu – bezpieczeństwa. Ja pamiętam z mojej młodości - nie wiem, czy nie za sprawą mojego dziadka Franciszka - takie półżartobliwe porzekadło – Rozumiem, tylko pojąć nie mogę.
Tak to przy kosiemi
myślało się

Nie wiem dlaczego, Imagine. Na pewno nie z powodu zbliżającej się pory żniw. Twoje bowiem dotychczasowe coroczne zaangażowanie w akcję żniwną uważam za wystarczające i zgodne z Twoim wykształceniem. Może właśnie do Twojego wykształcenia się odwołując – na różnice między „rozumiem” a „pojmuję” zwróciwszy uwagę – podzielić się tym odkryciem spieszyłem.
                                                         Andryou 

PS Wybacz, że
do spraw zawartych w Twoim liście
się nie odnoszę
ale koszę
ale się odniosę
jak odstawię kosę.
Źródło: chlip-hop.bloog.pl

sobota, 19 maja 2012

14. Seneka 18

* * *
Wyłączy­li prąd…
on wyszedł ze swo­jego pokoju
ona wyszła ze swo­jego pokoju
obo­je zdenerwowani
czymś podekscytowani…
Na ga­zie wodę postawili
ra­zem wy­pić kawę postanowili
Ale nie zdążyli
bo prąd włączyli
tyl­ko szyb­ciut­ko cuk­rem posłodzili
i przy swoich kom­pu­terach osob­no wy­pili… 

Źródło: cytaty.info

czwartek, 17 maja 2012

sobota, 12 maja 2012

11. św. Bernard z Clairvaux

św. Bernard z Clairvaux
Kto mnie kocha, ten kocha i me­go psa.

10. Krzysztof Kamil Baczyński

Krzysztof Kamil Baczyński
Um­rzeć przyj­dzie, gdy się kochało wiel­kie spra­wy głupią miłością.

9. Woody Allen

Woody Allen
Co zro­bisz, gdy ktoś ci przys­ta­wi nóż do szyi, a ty aku­rat dos­ta­niesz czkaw­ki?

8. Anonim

Pra­cuj, jak­byś nie pot­rze­bował pieniędzy. Kochaj, jak­by nikt nig­dy nie za­dał Ci cier­pienia. Tańcz, jak­by nikt na Ciebie nie pat­rzył. Śpiewaj, jak­by nikt Cię nie słuchał. Żyj, jak­by to był raj na ziemi.

sobota, 5 maja 2012