452. Sylvia Plath
|
źródło: telegraph.co.uk |
Mówię
do siebie i patrzę na mroczne drzewa, cudownie obojętne. To znacznie
łatwiejsze niż stać twarzą w twarz z ludźmi, kiedy trzeba sprawiać
wrażenie szczęśliwej, silnej, inteligentnej. Zdjąwszy maskę, idę, mówię
do księżyca, do obojętnej, bezosobowej siły, która nie słyszy mnie, lecz
tylko akceptuje moje istnienie. I nie miażdży mnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz