441. Aspen
Zamiast
na pogrzebach płaczę już tylko w kinie, kiedy wyświetlają jakiś
czarno-biały film o miłości. W ciemnej sali kinowej wpatruję się
intensywnie w ekran, próbując wmówić sobie, że to, co widzę, wcale nie
jest iluzją. Nigdy nie byłam w tym dobra - umiałam tylko gotować, robić
na drutach oraz kochać innych. Kiedy wychodzę na zewnątrz, żeby stawić
czoła słońcu, które niedługo będzie w zenicie, przez chwilę przed oczami
mam tylko ciemne plamy, jak ślepiec. Nie chcę nic widzieć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz