sobota, 20 kwietnia 2013

265. Monika Szwaja

Monika Szwaja
Zadzwoniłam do Tymona. Trafiłam go w jakichś okolicznościach służbowych. Bardzo był oficjalny w tonie. Ja przeciwnie.
- Słyszę, że masz jakąś naradę w tle... dobrze mi się wydaje?
- Tak, ma pani rację, oczywiście.
- Zaraz się wyłączę, tylko powiedz mi, czy masz wolny weekend?
-Zdecydowanie tak.
- Ach, to świetnie po prostu. Ja muszę być w poniedziałek w Świnoujściu, może bym przyjechała wcześniej?
- To dobre wyjście z sytuacji. I kiedy oni chcą tam jechać?
- Sobota?
- Wolałbym to załatwić wcześniej.
- Piątek po południu?
- Siedemnaście, osiemnaście.
- Tęsknisz za mną?
- To oczywiste. Proszę kontynuować.
- To znaczy, mam ci powiedzieć, że cię kocham?
- Cieszę się, że się rozumiemy. Na pewno uda nam się to załatwić.
- Liczę na to, jak nie wiem co. No dobrze, nie męcz się, jutro porozmawiamy normalnie. Całuję cię...
- Jeżeli chodzi o mnie, to znacznie więcej. Proszę na mnie liczyć. Do zobaczenia.

(„Zapiski stanu poważnego”)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz