piątek, 17 maja 2013

292. Miron Białoszewski

Miron Białoszewski
MROWIENIA SIĘ
Przybór ludzi. Dane statystyczne mam tu od razu przed oczami z dziewiątego piętra. Rano różnymi skrótami ileś dzieci z iluś stron schodzi się w punkty uczenia. Ileś psów. Ileś ludzi mrowi się między blokami do pracy. Coraz mniejsi. Coraz gęstsi.
Gołębie robią naloty na blachy. Złoszczą mnie. Wysadzam pióropusz wietnamski. Uciekają z ociąganiem. Dla spokoju sumienia w nocy rzucam im coś na zapas. Niestety chleba nie używam. Co pewien czas ktoś kładzie do pudła przy śmietniku całe chleby, buły. Biorę to wtedy i ciskam w nocy na pożarcie tutejszym. Nie jakimś koniecznym krowom. Jestem wtedy po stronie bezużytecznych.
Nie miałem już mrówek faraona. Wracam rano ze sklepu, kładę pasztetową na krześle w kuchni. Idę tam za ileś. Krzesło roi się od mrówek. Zaglądam do pasztetowej. Cała w mrówkach. Wyrzucam to wszystko. Wyrzucam mrówki.
Idę za ileś do kuchni. Trzy mrówki nowe nad krzesłem na ścianie. Wyrzucam. Idę za parę minut. Kilka mrówek na ścianie. Wyrzucam. Idzie i truteń. Jeden, drugi. Ze skrzydłami. Oho! To idą. Idą. Nadchodzą. Jedne za drugimi. Niepowstrzymanie. Całe rodziny. Ale skąd idą? Musiały nagle którędyś wyjść. Badam sufit. W rogu sufitu. Idą. Spod drewnianej belki. Pierwsze szły zwabione bliskim zapachem jedzenia. Następne szły już za tamtymi. Siła rozpędu. Teraz już się wprowadzają. Zaraz zajmą całe mieszkanie. Zniosą tu swoje jajeczka. To są mrówki, które nie muszą mieć mrowiska, mieszkają, śpią byle gdzie, żywią się w braku innych rzeczy płytami bloku.
Miotam się po mieszkaniu. Co robić? Czym zatkać szparę? Mydłem! Łapię mydło. Ale to mało. Skoro przyszły zwabione miłym sobie zapachem, to może od niemiłego uciekną. Łapię pastę do zębów. Mentolową. Podobno nie znoszą takich zapachów. Szybko, szybko. Smaruję szpary pod belką. Mrówki te, które są, wyłapuję. Wieszam jeszcze pod szparę śmietniczkę z resztą zapachu po "Muchozolu". Idę za kilka minut. Mrówek nie ma.
Za godzinę. Mrówek nie ma.
Najazd powstrzymany.
Po czterech dniach. Sprawdzam. Mrówek nie ma.
Potem znów były.
Aż nagle znikły zupełnie. W moim bloku. W innych. Na co ludzie: - To coś niedobrego znaczy, szczury uciekają z okrętu przed zatonięciem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz